Próba sił |
To o czym wcześniej pisałam, zrujnowane domy.. |
W Portugalii jedna rzecz niezwykle zaskakuje: ciągle pada, a na sznurkach wisi mnóstwo sznurków z praniem. Praniem dosłownie, bo jest to ponoć jedna z form namaczania, czy prania przedwstępnego, potem ubrania się suszy w domu...tak przynajmniej twierdziła przewodniczka.
Uniwersytet zachwyca przede wszystkim zdobieniami na ścianach, ponieważ w tej chwili jest jednym wielkim placem budowy:
Podczas wycieczki do Portugalii miałam okazję zweryfikować swoją opinię na temat Włochów. Ogólnie pisałam, że Erasmus to czas weryfikacji opinii na temat innych narodowości. Jednakże czasem jest to obraz nieco mylący, ponieważ ludzie mogą zachowywać się nieco inaczej niż na własnym terenie. Mogą bardziej uważać, aby kogoś nie urazić, bądź czuć się bezkarnie, bo w końcu nikt ich nie zna!
No dobrze, to jak jest z tymi Włochami? A więc(tak wiem, nie powinno się zaczynać zdania od "a więc"), A więc..mam dużo przemiłych koleżanek wśród Włoszek, należą z całkowitą pewnością do ludzi, dla których kontakt fizyczny jest bardzo ważny, czasami mają śmieszne fobie(np. boją się wiewiórek). Co się tyczy Włochów.. poznałam kilku na poziomie, jednakże większość mnie do siebie zraziła swoim zachowaniem, bo panna Ola sztywniaczką jest. Do Portugalii pojechali dużą grupą, co sugeruje, że ich zachowanie jest takie jak zwykle. Są niezwykle hałaśliwi, nawet mój kolega określił ich jako "inną kategorię ludzi", gdyż będąc wcześniej na innej wycieczce zwanej "Ruta de Vinos" (szlak win), ciągle wymiotowali, a żeby zwymiotować naprawdę dużo wina wypić trzeba(ciekawe jakby się zachowywali w konfrontacji z naszą wódką). Koleżanka z Rumunii, która siedziała na tyłach autokaru, w ich pobliżu, stwierdziła, że jej się wydają zwierzętami, ponieważ na oczach wszystkich w autokarze sikali do plastikowych kubków, z których wcześniej pili. Tak więc pozostawili po sobie jeno niesmak.
Miałam również mało przyjemną sytuację dotyczącą jednego Niemca(a znam dużo innych miłych Niemców). Staliśmy na schodach kościoła, a ten zaczął przeklinać, na co zwróciłam mu uwagę, że może nie wypada tego robić w takim miejscu. On zaś odrzekł: "Skoro księża katoliccy mogą pie... małe dzieci to mam prawo to robić". Gdy zobaczył wzburzenie na mojej twarzy i takie wielkie "CO???" to mnie przeprosił, ale kto wie jakby się zachował gdyby był w Niemczech.
No to na koniec "cosie"
- w Portugalii na półce w sklepie widziałam naszą polską "Żubrówkę" - trawę oczywiście również w środku miała:)
- mało portugalskie, ale przydatne. Dowiedziałam się, że w Polsce nawet po ukończeniu studiów do 26 roku życia przysługuje ulga 26, czyli 26% zniżki na wszystkie pociągi z wyjątkiem piątkowych od godziny 14 do 20
- podczas słuchania wywiadów z angielskiego zostało użyte słowo "smallpox" , czyli ospa prawdziwa. Zagłębiłam się w czytanie na temat tej choroby i jak się okazuje, podbój Ameryki Południowej nie byłby możliwy w tak krótkim czasie, gdyby nie ona. Przez nią wymarło 95% populacji Inków i 85% populacji Azteków
- wpadła mi w ręce książka Leszka Konopskiego "Feromony Człowieka". Dowiedziałam skąd się wzięło jedno z najpopularniejszych hiszpańskich przekleństw, mianowicie "puta". Oto co mówi ta szalenie mądra książka: "w wydzielinach pochwowych kobiet znaleziono te same co u małp kwasy tłuszczowe od octowego do walerianowego, z przewagą kwasu octowego, ich skład i zapach zależą od rodzaju znajdujących się w pochwie kobiety bakterii saprofitycznych.(...). Uważano niegdyś, że częste stosunki seksualne powodują u kobiet "pomieszanie soków życiowych", dlatego prostytutki określano w wielu językach mianem putains(franc.), putanas(wł.), czy putas(hiszp.) - "śmierdzące"" Szukałam w słowniku łacińskim słowa śmierdzący, ale w sumie nie znalazłam, może ktoś inny będzie wiedział gdzie tego szukać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz