niedziela, 30 stycznia 2011

Z wizytą w domu hiszpańskim

Dziś tak jak pisałam wcześniej udałam się z wizytą do Marty - mojej tutorki na niedzielny obiad. Poczułam się wyróżniona, zwłaszcza że w książce od której zaczynałam naukę hiszpańskiego znalazłam komentarz Conrado Moreno, który brzmiał:

"Choć Hiszpanie są uznawani za ludzi otwartych i gościnnych, zaproszenie do domu bywa rzadkością. Przeważnie znajomi i przyjaciele spotykają się w barach lub w restauracjach. Zaproszenie do domu możemy odebrać jako oznakę szczególnej sympatii. Dom jest dla Hiszpanów miejscem wypoczynku, oazą spokoju, do której się wraca w późnych godzinach nocnych. Jeżeli już zostaniemy zaproszeni do znajomych, to z pewnością będzie to zaproszenie na obiad lub na kolację. Przy okazji obejrzymy wszystkie pokoje - oprócz jednego - sypialni."

Długo się zastanawiałam co zabrać ze sobą w prezencie - bądź co bądź Polakowi z pustymi rękami na tak oficjalną wizytę przychodzić nie wypada(w Hiszpanii nie jest to obowiązkowe). W końcu zdecydowałam się upiec ciasto(Ci, którzy bywali u mnie na urodzinach czy imieninach pamiętają zapewne jabłkowo-cynamonowe ciasto z orzechami i migdałami, określane niepoprawnie polityczną.nazwą "Czarnuch").

Zaopatrzona w "tartę"(po hiszpańsku ciasto to tarta i trudno jest wyjaśnić Hiszpanom, że dla nas jest to tylko rodzaj ciasta) ruszyłam w gościnę. Rodzina Marty okazała się przesympatyczna. Starali się mówić możliwie dla mnie zrozumiale. Poza tym ojciec Marty wykazywał się znajomością sławnych Polaków(Jan Paweł II, Lech Walesa - z początku nie wiedziałam o kogo chodzi, bo wymowa była tak różna od polskiej). Rzeczywiście musiałam obejrzeć całe mieszkanie, które było ogromne.

Na obiad jedliśmy paellę, która była po prostu PRZEPYSZNA!!!



Cała rodzina mnie uczyła jak obierać langusty ze skórki, tak więc już nie wstyd mi iść do restauracji:) Bo taka paella zawiera oprócz ryżu kawałki mięsa, mątw, małży, krewetek i langust.

A ciasto smakowało, nawet musiałam zostawić przepis:)

Włochy cz. 6

Ankona - miasto i gmina w środkowych Włoszech nad Adriatykiem. Nazwa pochodzi od greckiego słowa ankon, oznaczającego łokieć. Jest stolicą prowincji o tej samej nazwie i regionu Marche. Miasto położone jest amfiteatralnie na nadmorskich wzgórzach (m.in. Monte Conero 572 m n.p.m.), 180 km na wsch. od Florencji

Jadąc pociągiem z Teramo przejeżdżałam nad samym morzem:).




W samej Ankonie zastałam to czego się obawiałam najbardziej: mgłę.




Ciekawy pomysł na ozdobienie narożnika















Niestety, trafiłam tam w czasie sjesty, a w czasie sjesty kościoły też mają sjestę i są pozamykane. Tak więc pozostało się snucie starymi ulicami i w niedługim czasie wyprawa na lotnisko. Jak już wcześniej pisałam, miałam przygody związane z powrotem, bo musieliśmy jechać do Peruggi. Jednak poznałam na lotnisku kilka przemiłych osób:

- 3 Włoszki, które akurat leciały do Madrytu na 2 dni pozwiedzać.. sklepy. Tzn. ich pierwotnym założeniem było zobaczenie miasta, ale jak mnie wypytywały co warto zobaczyć, to jednym z pierwszych pytań było czy mają fajne sklepy. Oczywiście pochwaliły mi się że znalazły tani hotel, bo jedyne 220 euro na 3 osoby za 2 noce. Musiałam z nimi napić się kawy(oczywiście jako że ja nie kawowa(chociaż dałam się wcześniej koledze namówić na cappucino, bo jak tu być we Włoszech i go nie spróbować - dało się wypić jak się wsypało dużo cukru) wzięłam herbatę) i nie chciały słyszeć o tym, abym im zwróciła pieniądze za herbatę(po jakiemu się z nimi porozumiewałam? ja po hiszpańsku a one po włosku i jakoś szło). Poinformowały mnie również, żebym nigdy nie wychodziła za mąż za Włocha. Trzeba przyznać że Włosi i Hiszpanie to bardzo hojni ludzie, bo później na lotnisku zaprzyjaźniłam się z jedną Hiszpanką, to chciała mi na pokładzie samolotu, gdzie ceny są horrendalnie wysokie postawić kolację. Byłam w szoku.

p.s zapomniałam napisać wcześniej odnośnie Rzymu, że bardzo często zdarza się tam, że na placach chodzą ludzie z kwiatami i usiłują je wciskać napotkanym kobietom. NIGDY nie należy ich brać. Dlaczego? Ponieważ później usiłują wymusić na towarzyszących mężczyznach, aby za te kwiaty zapłacili. Będą chodzić za swoimi ofiarami tak długo, aż osiągną swój cel. Jednak jeżeli ktoś się nie zrazi namolnymi prośbami to po prostu zabierają kwiat.

p.s 2 Ostatnio mój współlokator zabrał się za aranżację wnętrz:) Znalazł na śmietniku coś ciekawego i oto pozwolę sobie przedstawić efekt:

Przedpokój

p.s 3 We Włoszech, gdy chce się zapalić świeczkę w kościele w jakiejś intencji, można jak najbardziej to zrobić, tylko że... elektryczną. Oczywiście wszystkie świeczki na czas sjesty są zgaszane, bo po co energię elektryczną marnować. Oprócz tego, mają bardzo ciekawe klęczniki. Są one dwuczęściowe - składają się z poduszki na kolana i półeczki na stopy. Jak chce się postawić stopy, poduszkę się po prostu unosi do góry.

p.s 4 Będąc w Rzymie miałam możliwość zaobserwować trochę południowego temperamentu. Kiedy czekałam w kolejce do łazienki w McDonaldzie(najtańsza forma posiłku w stolicy Włoch), przyszła kobieta z obsługi, której obowiązkiem było sprawdzenie czystości łazienki i zastawiła wejście mopem. Wtedy jakaś Włoszka, opiekunka wycieczki dziecięcej, wyszarpnęła tego mopa, wepchnęła dzieciaki(została ich akurat 2) do łazienki i rozpoczęła gigantyczną awanturę. Zleciała się kierowniczka i jeszcze kilku innych pracowników Mca. No ale oczywiście opiekunka szła w zaparte i jeszcze nakrzyczała na obsługę.

p.s 5 dziś idę na obiad do domu mojej koleżanki Hiszpanki przygotowany przez jej mamę. Czuję się wyróżniona, bo Hiszpanie rzadko zapraszają ludzi do domów. Wolą spotykać się w barach.

p.s 6 W Rzymie można kupić cukierki w postaci kwiatów.

sobota, 29 stycznia 2011

(Ob)sesja

Przedwczoraj miałam ostatni dzień zajęć na uczelni. I trochę się zdenerwowałam, ponieważ prowadząca nie zgodziła się na to, abym pisała egzamin dzień przed planowanym terminem. Ale od początku. Na początku było powiedziane, że piszemy egzamin z "Bioreaktorów" pod koniec stycznia. Tak więc zarezerwowałam bilet powrotny do kraju na 11 lutego. I okazało się, że prowadząca zmieniła termin egzaminu na... 11 lutego. Co prawda egzamin mam rano(o 9.30) a samolot o 15.15, ale samolot, gdy trzeba zdać bagaż wymaga przybycia 2 godziny przed, a dojechać na lotnisko też trzeba. Jednakże wg pani prowadzącej 4 godziny zupełnie mi wystarczą. To prawda, jest to wystarczająca ilość czasu, ale jednak zawsze to niepotrzebny stres. No trudno.

Wczoraj zaśpiewałam z tutejszym chórem koncert:



Śpiewaliśmy nieco muzyki hiszpańskiej i europejskiej(m.in po litewsku). Mnie osobiście bardziej odpowiadały te klimaty andaluzyjskie i tutaj zaprezentuję próbkę(jakość wizualna nagrania nie jest może najlepsza, ale tu chodzi o dźwięk przecież!!!):


Po koncercie czekał na nas poczęstunek:

Z Dyrygentem Chóru Nacho i Erasmuską z Islandii Kristin:)
Cóż wszystko co dobre się kończy, teraz czekają mnie egzaminy. Mam dwa, jeden z angielskiego, drugi z bioreaktorów.

Ciekawostki:

- po islandzku dziękuję jest "Tak"(zapewne inna pisownia, no ale)
- mały słowniczek techniczny:

sobresaturacion - przesycenie
dureza - twardość
enfriamiento - chłodzenie
cambiador de calor - wymiennik ciepła
bafle - kolumna
evaporacion - odparowywanie
mezcla - mieszanina
flujo contracorriente - przepływ przeciwprądowy
flujo paralelo - przepływ równoległy


- Moim hiszpańskim znajomym bardzo się spodobała, a jednocześnie wzbudziła w nich trwogę, nasza nazwa czasu egzaminów czyli SESJA - System Eliminacji Studentów Jest Aktywny(mam tu na myśli tych hiszpanów, którzy chociaż trochę mówią po angielsku - wtedy dało się to przetłumaczyć jako System Elimination of Students is Active - swoją drogą nie jestem pewna czy to tłumaczenie jest poprawne)

- bardzo popularnym programem w Hiszpanii jest Hormiguero(hiszp.mrowisko). Bierze w nim udział wiele gwiazd zarówno ze świata polityki jak i sceny artystycznej.Moją ulubioną częścią programu jest quiz: gwiazdy muszą odgadnąć co oznacza japońskie słowo. Jest ono łudząco podobne do hiszpańskiego i o kompletnie innym znaczeniu.



czwartek, 27 stycznia 2011

Włochy cz. 5

Watykan (wł. Città del Vaticano, Stato della Città del Vaticano, łac. Status Civitatis Vaticanae) – miasto-państwo europejskie, enklawa w Rzymie. Najmniejsze państwo świata pod względem powierzchni.


Wnętrze Bazyliki św. Piotra

Widok na Watykan z Zamku Św. Anioła

Pielgrzymi po zakończonym Aniele Pańskim

Moja obecność w Watykanie była trochę niepełna. Nie udało mi się zobaczyć Muzeum Watykańskiego i Kaplicy Sykstyńskiej, ponieważ w niedziele z wyjątkiem ostatniej niedzieli miesiąca jest zamknięte. Nie udało mi się zobaczyć grobów papieży. Ale jestem pewna, że to nie moja ostatnia wizyta w tym miejscu, więc nic straconego.

Udało się za to uniknąć gigantycznych kolejek do Bazyliki, czekania na słońcu w i skwarze letnim. Bazylika św. Piotra to naprawdę jest coś zachwycającego. Nie przytłacza swoim ogromem, lecz uspokaja harmonią. Bardzo się zaskoczyłam widząc stojącą po prawej stronie od wejścia Pietę, napis bowiem głosił o ile dobrze pamiętam, że Michał Anioł miał 23 lata gdy ją wyrzeźbił. Taki mój rówieśnik..

Na wikipedii można przeczytać że:

"21 maja 1972 roku Pieta Michała Anioła została uszkodzona przez 33-letniego Laszlo Totha australijskiego geologa urodzonego na Węgrzech, który krzycząc „Ja jestem Jezusem Chrystusem” uderzył ją kilkadziesiąt razy młotkiem, odłupując prawe ramię Madonny aż do łokcia, łamiąc nos, i uszkadzając twarz. Po ataku, dzieło zostało pieczołowicie odrestaurowane i zwrócone na swoje miejsce w Bazylice Św. Piotra, po prawej stronie tuż przy wejściu, pomiędzy Świętymi Drzwiami i ołtarzem Św. Sebastiana. Najwierniejszą kopię rzeźby, według której zrekonstruowano twarz, odnaleziono w Polsce, w poznańskim kościele Matki Boskiej Bolesnej."


Udało mi się również zobaczyć Papieża Benedykta XVI podczas Anioła Pańskiego. Mówił w 5 językach: włoskim, angielskim, hiszpański, niemieckim i polskim. Wyraził swoje zadowolenie z faktu beatyfikacji Jana Pawła II. Podobno w tej chwili na maj wszystko jest już zarezerwowane, a ceny noclegów przekraczają kilkakrotnie normalną cenę.

Po Watykanie przyszedł czas na Piazza del Popolo.





Piazza del Popolo jest jednym z ulubionych punktów spotkań ludzi. Jest w nim niezwykłe to, że jest bardzo symetryczny.


Innym popularnym punktem spotkań są Schody Hiszpańskie na Placu Hiszpańskim:


Widok ze Schodów Hiszpańskich
Początkowo miałam je zobaczyć tylko raz, ale jak przyszło co do czego, to widziałam je chyba z 5 razy. Ta ulica rzęsiście oświetlona na zdjęciu, to ulica na której znajdują się same najdroższe sklepy typu Gucci, Armani itd. Ceny powalają, ale kupujących nie brakuje, bo trzeba Wam wiedzieć, że rzeczą bardzo charakterystyczną dla Włochów jest słabość do markowych ubrań. Nawet w małych mieścinach są sklepy, w których można je nabyć. Moja koleżanka Serena zawsze mi na imprezach pokazuje, kto jest Włochem a kto nie. "Jak ty ich rozpoznajesz?" "Po butach". I faktycznie buty muszą być drogie i najczęściej białe. Mój kolega się śmiał, że taki Włoch to nawet na spływ kajakowy pojechałby w ubraniu od Prady, bo w przeciwnym razie zostałby oplotkowany przez resztę społeczeństwa za swój byle jaki strój.

Potem udaliśmy się do Bazyliki na Lateranie:




Schody Święte, po których wedle tradycji miał stąpać sam Pan Jezus(można po nich wchodzić tylko na klęczkach)

Rzym to kolejna stolica europejska zawierająca coś z Egiptu(w Madrycie jest to Temple de Debod):



Ok, a teraz garść różności:

- Czy wiedzieliście, że witamina C w kontrolowanych ilościach (250 mg/na dzień) chroni DNA komórek ludzkiej spermy przed utlenieniem?

- niezwykle często chodzi mi ostatnio ten wiersz Lorci. Niestety wykonanie chóralne dostępne na youtube to czysta profanacja...

  ES VERDAD                                                                   To prawda

 ¡Ay qué trabajo me cuesta                                        Ach, cóż za ciężar przeklęty
  quererte como te quiero!                                             kochać cię z taką siłą!

  Por tu amor me duele el aire,                                   Z miłości boli mnie powietrze,
    el corazón                                                                            serce,
   y el sombrero.                                                                   i kapelusz.

  ¿Quién me compraría a mí                                      Kto zechce kupić ode mnie
   este cintillo que tengo                                               wstążkę, którą mi dałaś,
    y esta tristeza de hilo                                                i smutek białej bielizny
  blanco, para hacer pañuelos?                                 pociętej w chustek kwadrat.

  ¡Ay qué trabajo me cuesta                                       Ach, cóż za ciężar przeklęty 
   quererte como te quiero!                                            kochać cię z taką siłą!

- bardzo ciekawe przekonanie o polskim zimnie mają Hiszpanie. Wczoraj koleżanka zapytała mnie, czy może raczej stwierdziła, że w Bałtyku to się my nie kąpiemy, bo za zimno nie? Co najmniej tak jakbyśmy byli za kołem podbiegunowym(hiszp. Círculo Polar Ártico/Antártico - północne/południowe)


- mapa Polski i państw sąsiednich znaleziona w internecie na hiszpańskiej stronie. Czego brakuje?



Natomiast jeśli chodzi o mapę, która widziałam w schronisku, w którym spałam w Rzymie to mnie zaskoczyła. Była na niej Łomża, a Białegostoku nie było..

- byłam znowu wczoraj u sióstr Córek Miłości Miłosiernej. Okazało się, że zaczęły intensywną naukę polskiego. Mają teraz codziennie lekcje. Nic dziwnego, skoro przybyły im 2 kolejne postulantki z Polski:)

wtorek, 25 stycznia 2011

Włochy cz. 4

W okolicach Koloseum kręci się mnóstwo legionistów, żądnych robienia sobie zdjęć z turystami i pobierania za to odpowiedniej kwoty.


Rzym podobnie jak Madryt obfituje w dużą ilość fontann. Przy czym te fontanny z całą pewnością są dużo bardziej wymyślne.

Fontanna di Trevi

Tylko niestety nie udało się nam zobaczyć słynnej Cloaci Maximy - głównego kanału ściekowego w Rzymie, którego budowa została zainicjowana w VII w. p.n.e. A tak bardzo na to liczyłam... Niestety kanał nie jest udostępniony zwiedzającym.. No ale bądź co bądź nadal działa.

W Rzymie znajduje się genialny sklep z zabawkami z drewna:


Strach Olę posłać w świat..

..bo albo podrywa młodocianych Pinokiów...

...albo zasadza się z bronią na innych...

Pajacyk na rowerku aż się rozmazał ze strachu..
Ażeby pannę Olę nieco utemperować kazano się jej zmierzyć z ustami prawdy(La Bocca della Verita), znanymi z filmu "Rzymskie Wakacje". Niestety na youtube znalazłam tylko fragment filmu z dubbingiem włoskim http://www.youtube.com/watch?v=LumtVIGXK0c





Wedle średniowiecznej legendy, temu kto włożył swoją dłoń do ust i składał fałszywe świadectwo, usta odgryzały kończynę. W średniowieczu przy rzeźbie miano wykonywać wyroki - za zdradę czy kłamstwo odcinano rękę.

Ola całe szczęście okazała się być prawdomówna, co pozwoliło jej na zachowanie obydwu(skądinąd ładnych) rąk.


Z taką grzeczną Olą można było ruszać na Watykan:


Ale o tym opowiem innym razem..

Ciekawostki:

- mogę być z siebie dumna. Musiałam napisać na angielski esej o czymś związanym z dialektami. Wybrałam wobec tego dialekty polskie. A co, trzeba krzewić polską kulturę:). Dzięki temu poszerzyłam swoją wiedzę z zakresu fonetyki i w chwili obecnej takie zjawiska fonetyczne jak mazurzenie, szadzenie, jabłonkowanie czy kaszubienie nie są mi obce. Całe szczęście nie mam hopla na tym punkcie i nie zamierzam się doszukiwać szadzenia w mowie moich przyjaciół z Mazur.

 - złota myśl mojego współlokatora po wysprzątaniu łazienki: "wiesz co Ola, tak patrzę na tę łazienkę i myślę że ja to byłbym dobrym mężem". Ja do niego "wiesz na pewno wygrałbyś z wieloma Polakami ten konkurs w kategorii sprzątanie"

- natrafiłam na informację na wielu forach internetowych, że Katalończyków się nazywa w Hiszpanii los polacos.

- na portalu http://www.hiszpania-online.com/ jest ciekawostka, że w XVII-wiecznym Madrycie istniały ulice o nazwach "wyjdź jeśli możesz", "Choćbyście byli przeciw" i "Obyś szedł w złą godzinę". Znajdowały się w pobliżu ujścia wody i młynów, o które toczył się spór.

- poszłam z moją znajomą do bufetu na uczelni i ona zamówiła kawę z mlekiem. Kelner oczywiście ją zalał do połowy wodą, a następnie wziął 2 dzbanki i w jednym było mleko, w drugim.. też mleko. Okazało się, że jedno mleko jest gorące, drugie zimne, więc w zależności od upodobań pijącego można dostać albo tylko z gorącym mlekiem albo z mieszaniną gorącego i zimnego

- W Hiszpanii nie znalazłam nigdzie szklanek z uchem, tak więc każdy, kto się wybiera do Hiszpanii i nie może się bez takowej obyć powinien się zaopatrzyć w nią przed wyjazdem.

- Mój współlokator czyta "Jądro Ciemności" Josepha Conrada(po hiszpańsku "El corazón de las tinieblas"). 

Trzeba powiedzieć, że Hiszpanie kojarzą tę książkę ze względu na film "Czas Apokalipsy" F. Coppoli




- w ten piątek zaśpiewam swój pierwszy i ostatni koncert z chórem Complutense. Odbędzie się on w Leganesie(miejscowość pod Madrytem ). Jakby ktoś chciał wpaść serdecznie zapraszam:

* Lugar: CAMF (Centro de atención a personas con discapacidad física) de Leganés.
* Dirección: Avda. de Alemania, 14 (Barrio del Carrascal) 28916 Leganés (Madrid).
* Fecha: Viernes 28 de enero de 2011.
* Hora del concierto: 18:30.