Do wylotu pozostało 14 dni a ja jeszcze w kompletnej rozsypce. Co prawda robię listę rzeczy do zabrania, uczę się cały czas hiszpańskiego, ale to wszystko odbywa się tak jakoś poza mną bez jakieś większej świadomości. Wyjazdy wakacyjne wybiły mnie trochę z rytmu, ale tak być miało i musiało, z tymże teraz czas na mobilizację.
Dostaję maile z madryckiej sekcji Erasmus Student Network. Zapowiada się fajnie: wycieczki, lekcje salsy, imprezy. Dostałam również zaproszenie od znajomego księdza, który jest na placówce pod Madrytem na pokaz sztucznych ogni.
Czuję, że wszystko zacznę ogarniać dopiero tam na miejscu. A może właśnie tam zacznie się największy mętlik w głowie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz