W związku z nadrabianiem zaległości narobionych podczas pobytu we Włoszech, postanowiłam napisać coś o podróżowaniu.
Wiele wycieczek, na które pojechałam było organizowane przez Erasmus Student Network i uważam że taka forma wyjazdu ma swoje plusy i minusy. Na początek jest to bardzo dobry pomysł jeżeli się nikogo nie zna, gdyż łatwo poznać nowych ludzi. Poza tym np. wstęp do Alhambry trzeba rezerwować bardzo długo przed (mówi się czasem o kilku miesiącach) i wielu z moich znajomych było w Granadzie, ale w Alhambrze nigdy, z wyżej wymienionego powodu. Jednakże takie wyjazdy mają swoje mankamenty. Jest się uzależnionym od grupy, trzeba wiecznie czekać na wszystkich, bo jak to w Hiszpanii wszyscy się spóźniają, a organizatorzy bynajmniej nie chcą dawać dobrego przykładu. I tak, gdy chcesz być punktualnym musisz się liczyć z tym, że będziesz musiał czekać na grupę, bo większość ludzi jeszcze je śniadanie, mimo że było powiedziane, że wyjeżdżamy o 9. Poza tym nie można zwiedzać wszystkiego we własnym tempie i jest generalnie nastawienie na całonocne imprezy w nowym mieście, co owocuje tym, że kolejnego dnia się wstanie bardzo późno i nie będzie już czasu na zobaczenie niczego lub będzie się tak zmęczonym, że zwiedzanie nie będzie przyjemnością.
Dlatego ja w chwili obecnej skłaniam się do organizowania sobie wycieczek samemu. Jak to zrobić?
Po pierwsze czym?
Z Madrytu latają tanie linie lotnicze, więc powinno się uznać stronę http://www.ryanair.com/pl za przyjaciela i tam śledzić promocje dotyczące biletów. Można polecieć np. do Alicante za 3 euro w jedną stronę, czy do Paryża za 6 euro w jedną stronę. Oczywiście do tego dochodzi tzw. opłata rezerwacyjna wysokości 10 euro.
Można również jechać autobusem, ale jest to forma droższa, np. do Walencji bilet w jedną stronę kosztuje 25 euro, gdy samolotem za tę cenę można polecieć tam i z powrotem.
Autostop? Oczywiście, da się, kolega jechał. Tylko w Hiszpanii, gdzie mamy do czynienia z dużą ilością autostrad, trzeba podejść do kogoś na stacji benzynowej i zapytać czy ktoś Cię zabierze.
Jest jeszcze jedna forma podróżowania, moim zdaniem najlepsza, gdy chce się zwiedzić mniejsze miejscowości, mianowicie wynajem samochodu. Koleżanki wynajmowały i pojechały na północ kraju. Koszt wynajmu wyniósł je mniej więcej 35 euro dziennie. Do tego opłaty dotyczące autostrad.
Po drugie gdzie?
Nocować:
To zależy jak zasobną się ma kieszeń i jak bardzo jest się wrażliwym na potencjalne niedogodności.
Czasem wystarczy poszukać w internecie i można natrafić na hostel zlokalizowany niedaleko centrum za przystępną cenę. Np. podczas mojej wycieczki do Rzymu, o której jeszcze napiszę płaciliśmy 10 euro za noc, w miejscu położonym blisko linii metra. Był to pokój 6-osobowy, ale w chwili obecnej nie jest sezon turystyczny i dlatego nasza 4-ka miała swój własny pokój z łazienką, wygodnymi łóżkami piętrowymi i dostępem do internetu na korytarzu.
Jest również tzw. Couchsurfing czyli ludzie udostępniają Ci kawałek podłogi czy kanapy za darmo, w przyszłości ty udostępniasz u siebie komuś innemu. Ja nie próbowałam, ale koleżanka tak i była z tej formy naprawdę zadowolona.
Znajomi - na Erasmusie można poznać wielu ludzi i dzięki temu zaoszczędzić na zakwaterowaniu, ale to akurat logiczne jest.
Jadać:
Tu akurat można się rozpisywać o rzeczach powszechnie znanych i tych nieco bardziej odkrywczych. Ważną częścią kultury jest z pewnością kuchnia, więc warto i jej zasmakować zwiedzając, ale jak wiadomo student zasobnej kieszeni nie posiada, więc zawsze jakiś McDonald się po drodze znajdzie.
Jeżeli jednak zamierzamy zainwestować w nasze podniebienia, to z całą pewnością poszukajmy jakiś knajpek czy restauracji z dala od reprezentacyjnych placów, gdyż brak im autentyczności a ceny z całą pewnością będą powalające. Warto zwrócić uwagę czy przewija się w danym miejscu dużo ludzi(np. niedaleko Plaza Mayor w Madrycie jest budka z genialnymi kanapkami z kalamarami. Jedzenie tam jest przepyszne, a pomimo obskurnego wyglądu budki przewija się tam całe mnóstwo ludzi, tak że nieraz nie sposób postać tam chwilę dłużej). No i tak jak wcześniej pisałam na ilość serwetek na podłodze(tylko w przypadku Hiszpanii i barów)
Co zwiedzać?
W Hiszpanii niemal wszędzie można znaleźć informację turystyczną, w której w prezencie dostaje się mapę i informację co gdzie i jak można zwiedzić, jednak lepiej jest się na początku zorientować przed wyprawą. Może do tego posłużyć internet bądź przewodniki.
Przewodniki bywają różne. Z mojego doświadczenia wiem, że Pascala są bardzo dobre, zawierają informacje aktualne oraz okraszone anegdotami i ciekawostkami. Z Przewodnikiem National Geografic nie mam aż tak miłych doświadczeń, ponieważ wprawdzie jest gruby i opisana jest większość miejscowości Hiszpanii, to jednak są to suche fakty, a poza tym jako studentka nieposiadająca samochodu nie mam możliwości małych miejscowości zobaczyć, dlatego polecam Pascala. Chociaż trzeba przyznać, że miło jest poczytać w tym przewodniku o historii czy kulturze kraju.
Po Madrycie mam genialny przewodnik 3 w 1 z serii Explore guide. Zawiera mapę, atlas i przewodnik.Oprócz tego bardzo dokładny opis jak dojechać, na której stacji metra wysiąść, ceny muzeów i mnóstwo przesympatycznych anegdot. Ja osobiście go przeczytałam w całości, chociaż to dojrzewało we mnie w miarę poznawania miasta.
Do Rzymu zabrałam, przewodnik "Rzym po polsku" i nie polecam. Jest to książka niewątpliwie ciekawa, zwłaszcza jak się szuka polskich śladów, ale brak w niej wielu ważnych i sławnych obiektów jak np. fontanna di Trevi, a także informacji o logistycznym położeniu zabytków, więc dla mnie laika, jadącego do Rzymu po raz pierwszy okazała się niezbyt przydatna. Dopiero teraz mogę to wszystko przetrawić i sobie poukładać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz