- pierwszą rzeczą której się nauczyłam to z całą pewnością zasób przekleństw, które ponoć są niezbędne w funkcjonowaniu w Hiszpanii. Niezbędne czy nie, to jednak faktycznie używa ich wiele osób.Zarówno kobiety jak i mężczyźni. Podobno nawet księża potrafią na kazaniu ich użyć i nie budzi to żadnych emocji. Jednak z obcym językiem jest już tak, że nie ma się tak naprawdę aż takiej świadomości, co to oznacza. Przekleństwa w języku ojczystym zawsze i wszędzie wydadzą się bardziej dosadne.
- gdy się mieszka z fanami piłki nożnej w żadnym wypadku nie należy załatwiać jakichkolwiek spraw(od położenia pieniędzy na zapłacenie czynszu, po rzeczy poważniejsze) zarówno podczas meczu(co akurat Ola intuicyjnie wiedziała) jak i podczas grania w gry komputerowe będące imitacją meczu, które można w każdej chwili zatrzymać. Twoje pobożne życzenia zawsze zostaną zignorowane. Lepiej poczekać na lepszy moment.
- Moi chłopcy nieraz przybiegają do salonu tylko po to, aby obejrzeć pogodę, bo prezenterka jest wyjątkowych kształtów a co za tym idzie wyjątkowego talentu. Nieraz bywają bezlitośni w stosunku do tych nie tak doskonałych. Kiedyś zagadnęłam coś o inteligencji, czy charakterze i uzyskałam odpowiedź: "a jakie to ma znaczenie?". W pierwszej chwili pomyślałam sobie "a więc ten feministyczny stereotyp, że mężczyźni traktują kobiety przedmiotowo to prawda". Jednakże zadałam kolejne pytanie: "ale przecież Twoja dziewczyna nie przypomina żadnej z tych panienek z ekranu?". "Bo widzisz Olu, życie jest życiem. Znam niedoskonałości ciała mojej dziewczyny, ale jej twarz jest dla mnie piękna, jest bardzo miła, można z nią porozmawiać. Ja sam mam swoje wady". Z tych słów wynikało(było tego nieco więcej), że on naprawdę kocha tę swoją dziewczynę, a to że się niemalże ślinią na widok panienek na ekranie jest wynikiem wrażliwości estetycznej na czyjąś urodę i dziewczyny na ekranach, plakatach czy nawet te mijane na ulicy służą tylko do podziwiania. Do życia niekoniecznie się nadają.
- Hiszpanie mają bardzo wyraźny rozdział pomiędzy sprawy seksu a uczuć. Już w pierwszych dniach nasłuchałam się dość na temat tzw. znajomych od łóżka. Oczywiście dotyczy to tych wolnych. Potrafią się żalić, że dziewczyna, która im się podoba nie chce się z nimi spotkać i chwilę później dzwonić do swojego łóżkowego znajomego, aby się umówić. Oczywiście, jest to sprawa obustronna, chociaż nie wiem jak to wygląda z punktu widzenia dziewczyny. Nie rozmawiałam z żadną na ten temat, jednakże jak już wcześniej pisałam, w Hiszpanii występuje niejako równouprawnienie w tej kwestii. Nie ma tak jak w Polsce rzeczy, których dziewczynie robić nie wypada. Pamiętam rozmowę z koleżanką Kolumbijką, której tutejsze zwyczaje były trudne do przyjęcia, gdyż matka jej wiecznie powtarzała, że dziewczyna nie może nocować u chłopaka, bo będzie miała złą reputację, natomiast tutaj matka jej chłopaka Hiszpana, wręcz ją do tego nakłaniała.
- moi Hiszpanie mają nieco inne poczucie humoru niż ja. Ale to raczej wynika z różnic między płciami, niż pomiędzy narodami. Ich poczucie humoru jest ostrzejsze, potrafią wygadywać na siebie takie rzeczy, że dwie koleżanki by się po czymś takim na siebie obraziły, a oni nie, są dobrymi kuplami, bo jak już kiedyś pisałam mają przekonanie, że jeżeli Ty usilnie czemuś zaprzeczasz, denerwujesz się o coś co inny gada, oznacza to, że też w to wierzysz. Początkowo tego nie rozumiałam i zachodziłam w głowę, jak oni mogą się tak po sobie czasem jechać.
- Hiszpanie czasami celowo mówią niegramatycznie, bo im tak lepiej pasuje, się wydaje, że lepiej brzmi. Dlatego poznając ten język rozmawiając z ludźmi można się czegoś również źle nauczyć. Co prawda w rozmowach z obcokrajowcami starają się mówić poprawnie, aby być dobrze zrozumianymi, jednak i ja pamiętam jak Diego kiedyś powiedział "No problema", a ja na to.. "chyba No hay problema" i wyszło że mam rację
Z serii przypomniało mi się:
- żeby było nieco muzycznie piosenka "Quizas, quizas"
- wiele osób mnie pytało czy jak pojechałam na święta to przeżyłam szok termiczny. Otóż jestem w Hiszpanii stanowczo zbyt krótko, żeby tak nagle zapomnieć te wszystkie zimy przeżyte w Polsce. Tak naprawdę, to poczułam w końcu normalną pogodę, jak na zimową porę. W Hiszpanii czułam się dość dziwnie, gdyż nagle z 4 pór roku zrobiły się dwie. A jednak chcąc czy nie, przyroda wyznacza w jakiś sposób rytm życia.
- słowo "pupa" po hiszpańsku oznacza rankę
- w języku hiszpańskim, gdy mówi się np. geografia y historia czy nueve o ocho - czyli w sytuacjach gdzie drugi wyraz zaczyna się na taki sam dźwięk ( "y" czyta się jak nasze "i" a h w hiszpańskim jest nieme) to się zamienia te litery na inne, aby się nie zlewały ze sobą np. pisze się geografia e historia i nueve u ocho
- kolega wysłał zdjęcie z tegorocznej zimy w Finlandii
- w Hiszpanii szlafrok nie tylko służy do okrycia się, aby nie chodzić tylko w piżamie po domu, ale do wycierania się po kąpieli! Mój współlokator był szczerze zdziwiony widząc mój cieniutki, łaciaty szlafrok, bo jak tu się tym wytrzeć?
- przez to, że wróciłam dopiero 7 stycznia ominęła mnie tzw. "cabalgata de los Reyes" 5 stycznia przez miasta przechodzą pochody z Karetami Trzech Króli, którzy rozrzucają cukierki wśród dzieci. Na youtubie, można zobaczyć relację z tego wydarzenia w roku 2009. Aby obejrzeć zapraszam pod link.
Pozwoliłam sobie umieścić kilka zdjęć znalezionych w internecie:
- W związku z tym, że się dopiero uczę hiszpańskiego i jest to tak naprawdę początek mojej przygody z tym językiem, w moich osobistych notatkach mogą się pojawiać błędy, dlatego wszelkie korekty i poprawianie mnie są bardzo mile widziane. Komentarze są właśnie po to stworzone. Serdecznie pozdrawiam wszystkich czujnych czytelników:) i zapraszam do jak najczęstszego korzystania z prawa głosu:)
- na zajęciach z materiałoznawstwa nieraz oglądamy pod mikroskopem różne rodzaje stali, czy też innych metali. Niektóre zachwycają kolorami i kształtem, przypominają niemalże obrazy.
żelazo |
stop miedzi fosforowej |
Stal z Damaszku |
przeglądałem listę GG bo zaczęło mnie irytować to że mam na niej pełno "zakurzonych" kontaktów, patrze "Ola PG" ... "hmmm kto to jest? ... czyżby?..." no i kliknąłem na linka w opisie i tak oto się tu znalazłem :)
OdpowiedzUsuńWiedziałem, że gdzieś zaginęłaś w świecie ale nie wiedziałem, że akurat w Madrycie :) sam nie wiem dlaczego ale (chyba od zawsze) mam jakiś sentyment do Hiszpanii tak sobie siedze i czytam a oczy mi sie rozszerzają jak dziecku widzącemu coś nowego i naprawde fajnie się czyta to co piszesz (aż żałuję że mam tak mało czasu że nie moge przeczytać wszystkiego :) ) w ogóle ciekawie i zachęcająco piszesz - nie myslalas kiedyś o napisaniu jakiejs ksiązki? ;>
pozdrowienia z Polski od Włochacza :)