wtorek, 28 grudnia 2010

Walencja cz. 3

 W miarę rozwoju mojej wędrówki natrafiłam na park:

Powitał mnie Pato Donald z ceramiki(pato - kaczka)
Na terenie parku jest mini-miasteczko drogowe. Mini-pasy ruchu, miniaturowe ronda, znaki drogowe, wiadukty:






Trochę fontann:



wpadłam na jakiś trop na dnie fontanny...

.....doprowadził mnie do Odetty i Odylii


W Walencji w marcu jest obchodzone tzw. Święto Ognia(Fiesta de las Fallas). Głównym elementem święta są rzeźby z kartonu, drewna, które płoną ostatniego dnia - 19 marca. Znalazłam się w muzeum takich rzeźb, są ogromne.







W Informacji turystycznej poinformowali mnie o Museo de Arroz(Muzeum Ryżu). Zaskoczona, że o ryżu można zrobić muzeum poszłam je zobaczyć. Okazało się, że jest to zbiór starych maszyn z początków XX w. do obróbki ryżu, w pełni sprawnych. Osobiście się na obróbce ryżu nie znam, ale bardzo przyjemny klimat muzeum nadają stare plakaty filmowe przebojów takich jak "Casablanka" czy "Deszczowa piosenka"







Deszczowa Piosenka


Trzech Muszkieterów



Gorączka złota


"Gilda" wraz z najseksowniejszą sceną w historii kina, gdy Rita Hayworth zdejmuje rękawiczkę



Ciekawostki:

 - Zżymamy się na polską kinematografię a jak się okazuje Niemcy prawie wcale nie produkują filmów, to co leci w kinach jest produkcji amerykańskiej

- na uczelni sale są niezamykane, nikt nie martwi się wizją potencjalnej kradzieży sprzętu - oczywiście te sale, których sprzęt jest zupełnie nowy unika się zostawiania sprzętu bez opieki

- uczęszczam tu na zajęcia z angielskiego. Na lekcje przychodzą nie tylko studenci, ale również ludzie starsi. Jest to dla nich darmowy angielski. Nie zdają żadnych egzaminów, ale mogą w ten sposób się podszkolić we własnym zakresie.

- pośród erasmusów, którzy przedstawiają się jako ludzie z Niemiec jest wielu Białorusinów, którzy przeprowadzili się wiele lat temu tam.

- kolekcja koników bujanych przed sklepem w Walencji:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz