sobota, 18 grudnia 2010

Trochę o Polakach mieszkających w Hiszpanii.

 Nie znam ich zbyt wielu, a z tego co słyszałam od kilku osób, faktycznie lepiej jest uważać na nich. W każdym razie się ich spotyka, bo ponoć 1% mieszkańców Madrytu stanowią właśnie Polacy.

Kiedyś jechałam kolejką z Parli do Madrytu i usiadłam akurat naprzeciw Polaków. Miałam egzamin, więc się uczyłam, ale zauważyłam ciekawskie spojrzenia, w stronę moich notatek, na których widniały polskie litery, więc w końcu się przyznałam "Tak jestem z Polski". I wywiązała się między nami rozmowa. Okazało się, że para jadąca ze mną jest w Hiszpanii od 4 lat i żyje im się tu łatwiej niż w naszym kraju, chociaż na do widzenia życzyli mi, abym nie musiała wyjeżdżać. Wg nich ceny są takie same jak w Polsce, z tymże zarabia się 4 razy więcej.

Z mojej perspektywy, gdy nauczyłam się gdzie i co kupować, ceny w tej chwili nie są tak przerażające jak na początku, ale moim zdaniem, koszty utrzymania, wynajmu pokoju, także transportu są znacznie wyższe.

Czy zarobki są takie ekstremalnie wysokie? Nie wiem. Kolega pracował jako kelner i pracował 12 godzin dziennie - otrzymywał 600 euro, czyli takie nasze 2400zł a biorąc pod uwagę, że w Madrycie koszt wynajęcia pokoju, który posiada okna to minimum 260 euro, nie powala. Tak samo z informatykami - przeciętnie się zarabia 1000 euro.

Polacy mieszkający za granicą, muszą doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że ich dzieci, będą najprawdopodobniej niepiśmienne w języku polskim. Zdarzają się przypadki, gdy rodzice decydują, że będą rozmawiać z dzieckiem tylko po hiszpańsku, aby ono nie znało polskiego, jednakże w większości chcą przekazać język dalej i faktycznie, dzieci rozmawiają z rodzicami po polsku, z tymże już między sobą rozmawiają po hiszpańsku. Jeszcze w przypadku języka polskiego nie jest tak trudno się alfabetu nauczyć, ale warto pomyśleć o tych rzeszach Chińczyków, którzy mieszkają w Hiszpanii i których dzieci nie mają szansy chodzić do chińskiej szkoły.

Poza tym kwestią jest również to, że nieraz te dzieci imigrantów nie rozumieją wielu prostych słów, np.
- spotkamy się w środę
- tato a co to jest środa?
- miercoles
- aha

Całe szczęście w chwili obecnej nie jest problemem założyć telewizję polską(koszt ok 100zł rocznie) i zawsze to większy kontakt z językiem, jednak bardzo często hiszpańskie słowa wplątują się w rozmowy.

Przykład z życia:

- a dostanie prezent na los Reyes
- tzn. Trzech Króli?

Moja rozmówczyni nie zorientowała się, że używa hiszpańskiego, do czasu, aż ją oto zapytałam.I tak wielokrotnie.

Ciekawostki:

- duża litera to po hiszpańsku mayuscula a mała minuscula
- nauczyłam się posługiwać hiszpańską klawiaturą tzn. pisać akcenty na niej. Nie jest to nic skomplikowanego, po prostu przed napisaniem literki która ma być zaakcentowana należy wcisnąć taki jeden przycisk znajdujący się w sąsiedztwie tej charakterystycznej dla języka hiszpańskiego litery n z falką
- niektórzy ludzie tutaj mają ciekawe tatuaże. Np. ostatnio widziałam chłopaka ogolonego na zero, który miał na skórze głowy tatuaż składający się z ukośnych kresek przecinających się na osi głowy
- pełno jest tu Murzynów handlujących nielegalnie płytami, torebkami. Są dobrze przygotowani na naloty policji, gdyż swój towar mają rozłożony na takich kwadratowych płachtach, których rogi są powiązane linkami. Gdy tylko spostrzegą policjanta, szybko pociągają za sznurek i chowają się po bramach z towarem na plecach.
- podczas mojej nauki hiszpańskiego, kilkakrotnie zdarzyło mi się znajdować w słowniku określenia nieznane dla Hiszpanów. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że faktycznie istnieją w języku hiszpańskim, z tymże nikt ich nie używa, dlatego trzeba być ostrożnym, zwłaszcza że słownik mam nowy i dobrego wydawnictwa, bo PONS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz