poniedziałek, 22 listopada 2010

Tańce ekwadorskie.

Wczoraj miałam okazję być świadkiem pokazu tańców ekwadorskich. Madryt jest podobno 2 po Quito(stolicy Ekwadoru) miastem, o największej ilości mieszkających Ekwadorczyków. Nie wiem czy to prawda, ale prawdą jest, że jest ich w Hiszpanii ogromnie dużo. W Parli przed inwazją Rumunów byli na 3 miejscu po Marokańczykach i Chińczykach pod względem liczby imigrantów. Polacy znajdowali się na 4 miejscu, tak więc widać, że Parla to prawdziwy ONZ jest.

No ale do rzeczy. W Ekwadorze jest obchodzone święto Matki Boskiej z Quinche. Jako, że nie jest możliwym uzyskanie wolnego w związku z tym świętem, to w Hiszpanii przypada ono w najbliższą sobotę do daty święta i jest obchodzone niezwykle uroczyście z tańcami. Owo uroczyście, oznacza coś innego niż dla nas Polaków, ponieważ tu święto ku czci Matki Boskiej przypomina festyn, na którym normalnym jest, że się pije alkohol(przed kaplicą), tańczący są poprzebierani za różne pajace(oczywiście nie tylko, bo w stroje ludowe również, wszystko oryginalnie sprowadzane z Ekwadoru), rozśmieszają tłum gadając różne głupie rzeczy. Ja jako jedyna blondynka pośród Ekwadorczyków, wzbudzałam swego rodzaju entuzjazm, a upodobał sobie mnie szczególnie jeden pajac wołając do mnie "un besito, un besito"(buziak).


Matka Boska niesiona procesyjnie z kościoła do kaplicy


Wynajęta orkiestra grała muzykę ekwadorską

Przyleciały nawet 2 bociany, aby przyglądać się całemu zdarzeniu

Pokaz czas zacząć


Rozrzucano wśród tłumu cukierki, owoce
3 gracje wirujące z dzbanami
Ola i kilku ekwadorskich "janosików"
Wariacje z szarfami i butelką.. najpierw zaplatamy szarfy na butelce(pełnej jakiegoś płynu)..

A potem rozplatamy..:)

Handlarze nie próżnowali, ale pierwszy raz widziałam podobny sposób wykorzystania wózka dziecięcego

Wspomniane pajacyki(po hiszpańsku payaso)

p.s Struś Pędziwiatr to Correcaminas(camina - droga, correr - biegać). Potwierdzenie moich słów można znaleźć tutaj.
Jeśli zaś chodzi o Kubusia Puchatka to obstają przy nazwie angielskiej Winnie the Pooh.
p.s2 Wczoraj gościłam u mojej koleżanki Sereny na kolacji włoskiej. Poznałam jej znajomych z Włoch, którzy przyjechali do niej w odwiedziny. Rozmawiając z jednym z nich - Simonem, dowiedziałam się, że polskim zespołem muzycznym, który jest mu znany jest Behemot. Poza tym Simon uczył się rosyjskiego przez rok i był zafascynowany piosenką "oczy cziornyje".
p.s 3 W ramach zajęć z zachowania materiałów, mieliśmy bardzo ciekawy pokaz dotyczący wykrywania uszkodzeń stali za pomocą pola magnetycznego. My jako studenci nie byliśmy tylko obserwatorami całego zdarzenia, ale głównymi sprawcami, bowiem prowadzący rozrzucił pomiędzy studentów takie jednorazowe kombinezony i rękawiczki, wcisnął im w łapy substancję penetrującą, potem jakąś inną substancję, której znaczenia nie jestem w stanie określić z racji mojej słabej znajomości języka. W każdym razie pod wpływem pola magnetycznego wychodziły na jaw wszystkie pęknięcia. W przyszłym tygodniu pokaz związany z ultradźwiękami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz