Mieszkam tu już ponad 2 miesiące, a właściwie nie było kiedy opowiedzieć jak to się stało, że trafiłam do mieszkania z 3 Hiszpanami.
Więc historia to śmieszna, pokręcona i niesamowita. Mianowicie poszłam w Białymstoku na imprezę i moja koleżanka Magda(którą serdecznie pozdrawiam), zapoznała mnie ze swoją koleżanką Agnieszką(której również pozdrowienia ślę) i gdy się ona dowiedziała, ze wybieram się na Erasmusa to zapytała: "a może nie szukam przypadkiem mieszkania w Madrycie, bo jej znajomy szuka współlokatorów". I skontaktowała mnie z Eduardo przez facebook. Na początku Edu mi pomagał znaleźć mieszkanie, chociaż po prawdzie to mieszkanie bardziej szukało mnie niż ja jego i w końcu zaproponował mi jakieś mieszkanie w dobrej lokalizacji za dobrą cenę, ale potwierdzenie czy będę w nim mieszkać miałam napisać do jakiegoś jego kolegi(Diego, mojego obecnego współlokatora), więc tak naprawdę dopiero jak przyjechałam do Madrytu dowiedziałam się, że będę mieszkała również z Edu.
Myślałam, że Agnieszka dobrze zna Edu, a tu po przyjeździe się okazało, że widzieli się tylko raz w życiu i tylko się później czasem kontaktowali na skype. Ja nawiasem mówiąc Agnieszkę też widziałam tylko raz. A jednak ten jeden raz wystarczył. I tak zamieszkałam z 3 Hiszpanami.
No a moi współlokatorzy...to po prostu poezja..
Daniel - dusza człowiek, bardzo dobry, szczodry, taki trochę nietypowy Hiszpan, bo za piłką nie przepada
Diego - również bardzo sympatyczny, wielki fan piłki nożnej, jak to już bywa z tymi Hiszpanami, ma dziewczynę Marię.
Edu - ja się śmieję, że z niego jest wredna małpa, bo jego żarty bywają naprawdę bardzo uszczypliwe, ale tak naprawdę to bardzo dobry człowiek jest. Kiedyś miałam chwilę słabości i zaczęłam płakać, a on to zobaczył i usłyszawszy odpowiedź na pytanie "Dlaczego płaczę" - "Bo jestem kobietą, nie przejmuj się", to zaczął robić co metr pompki, byle mnie rozśmieszyć. Ma dziewczynę Maite.
Tak więc widać, że chodzenie na imprezy, przebywanie wśród ludzi zdecydowanie popłaca. Ja osobiście żywię przekonanie, że Ktoś na górze miał w całej historii swój udział, bo tyle zbiegów okoliczności rzadko kiedy się spotyka. Bo trzeba przyznać, że miałam ogromnie dużo szczęścia, gdyż mieszkanie jest w bardzo dobrej okolicy, jest olbrzymie, w dobrej(jak na Madryt) cenie. Kiedy rozmawiałam z ludźmi jakie oni mieli przygody z mieszkaniami to naprawdę uwierzyć nie mogłam, że wszystko przyszło mi tak łatwo. Tutaj właśnie chciałabym przytoczyć ostrzeżenie na podstawie przygody mojej koleżanki, która wyjechała na Erasmusa do Włoch i została oszukana.
"Razem z koleżanką, chciałyśmy zaklepać sobie pokój przez internet. Znalazłyśmy "idealną" opcję w portalu internetowym Easystanza, mailowałyśmy z "właścicielką mieszkania". Chciała, żeby jej zapłacić przez Western Union Money Transfer za pierwszy miesiąc + kaucję. Widziałyśmy zdjęcia, miałyśmy jej zeskanowany paszport, fax ostatniej strony kontraktu z jej podpisem, wyglądał ok. Zapłaciłyśmy jej. Następnego dnia napisała do nas, że ktoś inny jej zapłacił z góry za 4 miesiące i że jeśli chcemy u niej mieszkać musimy jej zapłacić jeszcze za 3 miesiące. Oczywiście nie zgodziłyśmy się. Napisała, że odda nam pieniądze w ciągu kilku dni. Od tamtej pory nie mamy z nią żadnego kontaktu, nie odpowiada na maile.
Dlatego, dzieci:):
1. Nie wysyłać NIGDY pieniędzy przez Western Union Money Transfer do nieznajomych.
2. Zobaczyć najpierw mieszkanie na własne oczy i gadać z właścicielem twarzą w twarz.
3. Jeśli nie ma takiej możliwości zaczepić się gdziekolwiek, byle pewnie.
4. lepiej gadać przez telefon niż mailować (myśmy nie miały jej telefonu)
5. najlepiej mieć znajomego na miejscu:)
6. Jeśli nie ma znajomego - patrz punkt 3.
7. no i w ogóle być ostrożnym, bo oszustwa istnieją.
Pewnie część z tego już słyszałaś z różnych źródeł. Ale wierz mi - to na prawdę jest prawda i trzeba być strasznie ostrożnym.
A my znalazłyśmy w końcu mieszkanie za pośrednictwem znajomej mojego taty, która mieszka we Włoszech. Czyli udało nam się najlepiej jak można. I chociaż mieszkanie jest daleko od uczelni i drogie, to plusem jest to że jest tylko na miesiąc. Znalazłyśmy już inne, tańsze i lepsze i nie zaniedbałyśmy żadnych środków ostrożności. Przeprowadzamy się pod koniec miesiąca."
Tak więc do wszystkich wybierających się na Erasmusa - warto potraktować to ostrzeżenie poważnie
p.s 12 listopada zmarł Henryk Mikołaj Górecki - polski kompozytor, autor jednego z utworów, który śpiewałam w moim chórze w Polsce. Dopiero teraz poznałam jego determinację muzyczną. Okazuje się, że jego ojciec i macocha starali się wykorzenić jego zamiłowanie do muzyki i m. in nie pozwalali się zbliżać do pianina. Tak więc swoją edukację muzyczną rozpoczął bardzo późno, bo w wieku 19 lat. Jest to przykład spełniania marzeń - gdy się bardzo chce można osiągnąć bardzo wiele. I wspaniale, że istnieją tacy ludzie, którzy pozwalają nam wierzyć w to co pozornie niemożliwe..
p.s 2 ostatnio byłam w barze i pianista grał Chopina.
p.s 3 studiowanie tutaj to ciekawa sprawa, bo prawie w każdym tygodniu wypada jakiś dzień, bo a to Wszystkich Świętych, a to Matki Boskiej Almudeny(9 listopada), a to Fiesta dla wydziałów technicznych, bo ich patronem jest Św. Albert Wielki - 15 listopada(San Alberto Magna). Podobno te ostatnie święto jest szczególnie znane i celebrowane w Burgos. A najciekawsze jest to, że jakkolwiek Hiszpanie specjalnej wagi do religii nie przykładają, to na wszystkie tego rodzaju święta wolne być musi.. no cóż...
i tak oto tą notką potwierdziłaś moje przekonanie, że Erasmus to nie studia, a zabawa :D
OdpowiedzUsuńhehe.. powinieneś powiedzieć że Erasmus w Hiszpanii to zabawa.. hmm.. zależy kto co jak i kiedy:)
OdpowiedzUsuń