środa, 24 listopada 2010

Biblioteka

Jako, że plan mam strasznie, ale to strasznie poprzecinany okienkami, a do mieszkania wracać niezbyt mi się opłaca, miejscem, w którym spędzam dużą ilość czasu jest biblioteka, a właściwie 3 biblioteki, bo zajęcia mam na 3 wydziałach: Biologii, Chemii i Filologii.

Biblioteka wydziału chemicznego jest miejscem bardzo okupowanym przez studentów, w okolicach godziny 12 trudno znaleźć wolne miejsce, ale jest naprawdę bardzo przyjemna, przytulna, jest w niej ciepło i znajdują się w niej tzw. pokoje do pracy grupowej. Są to specjalnie wydzielone pomieszczenia, zaopatrzone w komputer, w których można się zaszyć z innymi ludźmi z projektu i głośno rozmawiać, bez obawy, że się przeszkadza innym. W bibliotece znajduje się również sala komputerowa, w której można sprawdzić pocztę, bądź popracować nad jakimś projektem. Taki komputer trzeba rezerwować - zostawia się taką specjalną kartę studenta. Ja takiej karty sobie nie wyrobiłam, bo w sumie nie jest mi aż tak bardzo potrzebna, jak przychodzę to tylko po to by pocztę sprawdzić, więc nielegalnie pożyczam sobie komputer, a jak ktoś inny z kartą przyjdzie i go potrzebuję to po prostu go zwalniam.

Co ciekawe z biblioteki można wypożyczać nie tylko książki naukowe, ale również filmy rozrywkowe np. "Wyznania Gejszy"


Najśmieszniejsze jest to, że w bibliotece i w salach wykładowych w ławkach są gniazdka do korzystania z laptopów, ale kiedyś chciałam naładować komórkę to się okazało, że nie działają. A są one identyczne jak u nas.

Biblioteka biologiczna, jest zdecydowanie najnowsza z nich wszystkich(w przeciwieństwie do samego wnętrza budynku, który sprawia trochę wrażenie jakby zaraz miały tynki poodpadać).

Jeśli chodzi o bibliotekę filologiczną, to obfituje w mnóstwo słowników, co jest dla mnie bardzo korzystne, gdyż nie muszę tachać własnego(język polski jest nauczany na wydziale i widziałam jak kilku studentów korzystało ze słowników, a na Erasmusów nie wyglądali). Sam wydział jest strasznie stary, nie remontowany ohoho a może i dłużej. Czasem mam wrażenie że jest to domeną wszystkich wydziałów filologicznych. W ogóle łazienki wyglądają jak z "Misia" a w ubikacji jest tak niewiele miejsca, że trzeba najpierw wykonać szereg akrobacji, aby udało się zamknąć drzwi do nich. Inną sprawą jest numeracja sal. Kiedyś poszukiwałam sali 212 i idę zgodnie z numeracją po lewej 201 po prawej 202 dochodzę do końca korytarza a tam tylko 209 i 213 a gdzie 212 się podziało? Okazało się, że w innym korytarzu. Nie jest to pierwsza tego typu rzecz, która mnie spotkała. Podobnie było w Granadzie podczas poszukiwania pokoi w schronisku.

Auditorium Magnum - przypomina trochę Audytorium Chemiczne przed remontem

Jeśli chodzi o samych studentów to w sumie niewiele się różnią od tych polskich. Może tym, że bardzo popularne jest tutaj notowanie na kartkach papieru od drukarki, bardzo rzadko się widzi kogoś z zeszytem. Inna sprawa, że tu o taki zeszyt normalny trudno, wszystkie są na takich "kółkach", no i że więcej z nich pali papierosy.

I parkują gdzie się da: oto kilka prawdziwych perełek z cyklu pomysłowości w parkowaniu:


Samochód zaparkowany na środku drogi z pozostawionym miejscem po bokach umożliwiającym przejazd innych pojazdów


A oto kilka ciekawostek:


- poznałam ostatnio pierwszego w życiu weganina. Rozmawialiśmy nieco na ten temat i jakoś mam wrażenie, że weganizm jest strasznie zwariowaną filozofią. O ile wegetarianie i ich powody wydają mi się racjonalne, to weganizm jest dla mnie grubą przesadą, ponieważ oni np. mleka nie chcą pić, bo jest to wykorzystywanie zwierząt. Tak, tylko że z tego co się orientuję człowiek w zamian za owo mleko oferuje dach nad głową i jedzenie takiej krowie, nie wspominając już o tym, że krowę bolą wymiona, gdy mleko nie zostanie odciągnięte. Moim zdaniem tacy ludzi powinni zająć się walką o to, aby zwierzęta były hodowane w godziwych warunkach, a nie rezygnacją ze spożywania wszystkiego co tylko może mieć jakikolwiek związek ze zwierzętami(np. sery nie, bo podpuszczka jest enzymem pobieranym z żołądka krowy - co dla mnie biotechnologa wydaje się bzdurą, bo takie enzymy, byłyby niesamowicie drogie i w tej chwili są otrzymywane przez rekombinację genetyczną mikroorganizmów).

- banki tutaj mają koszmarne godziny otwarcia - najczęściej jest to od 8.30-14.30 z rzadka wyznaczają jakiś dzień w którym są otwarte również po południu. Jest to coś koszmarnego moim zdaniem, bo przeciętny człowiek, który pracuje, nie ma możliwości pójść do banku, chyba ze się wyrwie z pracy... (a sądzę że z tym akurat problemów nie ma)

- jak już mówić o godzinach otwarcia to warto zahaczyć również o sklepy. Z supermarketami nie ma takiego problemu, ale te takie mniejsze sklepiki to mają tę tzw. sjestę i w godzinach tak ok 14-16 są zamknięte

- przesąd siadania na rogu czy nie stawiania torby na ziemi, bo "pieniądze uciekną" to wymysł typowo polski. Kiedyś powiedziałam  Edu, aby nie siadał na rogu, bo się nie ożeni, to zaczął się rozkoszować tym faktem:)

- czasami zdarza mi się zapomnieć, że jestem w obcym kraju i kiedyś podczas gotowania zupy przyszedł Edu i mi wyłączył wywietrznik, na co odezwałam się po polsku "czemu to zrobiłeś, nie widzisz, że się gotuje?" - Edu spojrzał na mnie nic nie rozumiejącymi oczkami.

- dla wszystkich mieszkańców Skrwilna:



- reklama klubu fitness:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz