środa, 13 października 2010

Toledo i Dia de la Hispanidad

Toledo - miasto w środkowej Hiszpanii (ok. 70 km na południe od Madrytu). Leży na wzgórzu i w zakolu rzeki Tag. Dawna stolica Hiszpanii.

Wybrałam się na wycieczkę z Anią i Pauliną - Polkami z Erasmusa. Na dzień dobry błąkając się w metrze usłyszałyśmy znaną melodię. To było wykonanie jakże popularnej piosenki Disco Polo "Straciłaś cnotę". Oczywiście nie wiem czy wiecie, ale jest to piosenka śpiewana na jakąś włoską melodię i tę oto melodię słyszałam w metrze. Skojarzenia z piosenką Toples to już inna sprawa.

Do Toledo pojechałyśmy autobusem. Odjeżdżają z Plaza Eliptica(szara linia metra 6) co pół godziny. Bilet kosztuje nieco powyżej 8 euro w obie strony. Paulina i Ania mogły po raz pierwszy wykorzystać swoje karty Euro 26 i otrzymać zniżkę(zapłaciły powyżej 6 euro)

Toledo nas kompletnie urzekło swym klimatem, mnóstwem ciasnych uliczek do błądzenia.
Budynek dawnego sierocińca, obecnie muzeum


Trochę kolekcji ceramiki:


I znowu na ulicę:)
Z Don Kichotem
Toledo obfituje w kolekcje różnego rodzaju mieczy...
noży..
tudzież innego niezbędnego ekwipunku

A oto niewątpliwie najpiękniejszy zabytek Toledo: Katedra - bilet wstępu kosztował 7 euro, ale w żadnym wypadku nie były to zmarnowane pieniądze. Wnętrze po prostu urzeka... W środku nie wolno robić zdjęć, więc muszę odesłać Was do wikipedii




Chociaż sama Katedra niezwykle piękna jest, to jednak jej wnętrze mało sprzyja doznaniom religijnym podczas zwykłego dnia. Pełno turystów, wielu usiłuje obejść zakaz i zrobić jakieś zdjęcie swoim aparacikiem, na co słychać okrzyki dozorców, że nie wolno itd. Ale to co zaprezentowała pewna kobieta przebiło wszystko. Uklękłyśmy przy ołtarzu, a owa Pani siedząca 2 ławki przed nami wyciągnęła komórkę, wybrała numer i zaczęła przez nią rozmawiać...

Podobne uczucie wzbudził we mnie widok straganu, na którym obok tabliczek do powieszenia na drzwiach toalety(męska, żeńska) wisiał obrazek Matki Boskiej i Pana Jezusa. Od razu w głowie zaświtała piosenka "Chryste, który na straganach tanio jesteś sprzedawany.." (piosenka z innej beczki, bo z musicalu "Francesco", bardzo piękna jakby ktoś chciał posłuchać to zapraszam pod link) i swego rodzaju smutek, że w tej chwili najważniejsze, aby sprzedać obojętnie jak i co, byle tylko zarobić.

W jednej z uliczek



Pierwszy raz widziałam na oczy drzewko pomarańczowe

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której wprost muszę napisać. To co wyprawiają tamtejsi kierowcy przechodzi ludzkie pojęcie. Jeżdżą z niesamowicie dużą prędkością po tak wąskich ulicach, robią nawroty, wymijają się. Oto kilka zdjęć, chociaż nawet najlepsze zdjęcia nie oddadzą tego:



Wczoraj natomiast było święto narodowe, upamiętniające odkrycie Nowego Świata przez Krzysztofa Kolumba tzw. Dia de la Hispanidad. Hispanidad to w niepoprawnym politycznie tłumaczeniu "rasa hiszpańska". Z okazji tego święta odbyła się wielka defilada wojskowa, której się przyglądałam. Trzeba zaznaczyć, że podobno w tym roku było o 1000 żołnierzy mniej ze względu na cięcia w budżecie związane z kryzysem.
Spadochroniarz z flagą Hiszpanii o polu 50m2
Dym z samolotów w kolorach czerwonym i żółtym - flagi Hiszpanii
Policja pilnowała porządku
Handlarze usiłowali wykorzystać każdą okazję
Wybrałam sobie niezwykle niefortunne miejsce, bo w cieniu i większość zdjęć wyszła ciemna, dlatego publikować reszty nie będę, warto jednak nadmienić, że były i czołgi i różne pojazdy wojskowe, konie i KOZA - maskotka legionu:)
.A oto kilka rzeczy, które ostatnio wyłapałam:

- byłam u pewnej rodziny hiszpańskiej i o dziwo mieli w domu herbatę, którą mi podali, ale jak! Otrzymałam pół kubka herbaty, w dodatku już posłodzonej. Nie wiedziałam jak to odebrać, kryzys czy co, że wody szkodują, Ale jak się dowiedziałam tutaj np. jeżeli się zamawia tzw. cafe solo to otrzymuje się, że filiżankę z odrobiną kawy na dnie. Aby otrzymać kawę taką jak nasza trzeba poprosić o cafe americano. Hiszpania w ogóle obfituje w wiele rodzajów kawy, ale o tym napiszę innym razem, kiedy będę miała dokładniejsze dane na ten temat.

- Hiszpanię zalewają Chińczycy i chińszczyzna. Jest tu naprawdę dużo (w samym Madrycie tego tak bardzo nie widać, bo jest dużo różnych sklepów), ale w podmadryckich miejscowościach co drugi sklep to Chińczycy. Podobno parę lat temu był to poważny problem dla handlarzy, w chwili obecnej ludzie się zaczęli przekonywać, że chińskie rzeczy są jednorazowe w większości przypadków i zaczęli stawiać na jakość. Jak się okazuje, nieraz te chińskie jest nawet droższe od niechińskiego.

- Oglądałam hiszpańskie wiadomości i pojawiła się w nich informacja o wczorajszym tragicznym wypadku w Polsce. Ale typowym dla siebie sposobem, hiszpańska telewizja nie podała nazwy miejsca wypadku tylko spiker powiedział "sur de Varsovia"(na południe od Warszawy).

2 komentarze: