niedziela, 10 października 2010

O łokciach, różańcach i o tym co może wyjść z International Food Party

Przedczoraj minął miesiąc jak tu jestem. Co się zmieniło w ciągu tego miesiąca? No chyba przede wszystkim to, że skoczyła moja znajomość hiszpańskiego, trochę doświadczenia mi też przybyło.

Przedwczoraj wieczorem, koleżanki zorganizowały International Food Party i upiekłam drugą szarlotkę(po tej pierwszej pozostało wspomnienie, bo moi chłopcy są wszystkożerni). Druga wyszła dość ciekawie, bo kompletnie niepodobna do wszystkich mi znanych szarlotek, ale też znikła w dość szybkim tempie, pomimo, że każdy ledwo się ruszał po konsumpcji takiej ilości specjałów. Nawet wybierając się na dyskotekę, zabraliśmy ze sobą talerz szarlotki do towarzystwa, wdzięcznie przekazywany z ręki do ręki podczas przechodzenia przez bramki metra:).

Podczas imprezy można było spróbować specjałów hiszpańskich(tortilla), tureckich(nazw nie znam), słowackich(jakieś kanapki, knedliczków brakło), greckich(tatziki), estońskich(jakiś rodzaj alkoholu, który studenci przygotowują na początek roku akademickiego) i polskich(moja szarlotka, jajka w majonezie, sałatka jarzynowa i zapiekanki z pieczarkami). Trzeba przyznać, że zapiekanki zrobiły furrorę! Zapytałam autorkę sałatki jarzynowej skąd wzięła kiszone ogórki. Okazało się, że użyła normalnych, ale uprzednio poleżały troszkę w occie i smakowały bardzo podobnie do kiszonych.

Część wiktuałów
Na imprezie była Ana - Hiszpanka, która spędziła rok na Erasmusie w Olsztynie. Była zakochana w Polsce, Kortowiadzie, zupie pomidorowej, zespołach: T.Love, Happysad. Jak mówiła - Olsztyn to jej drugie miasto. Znała i rozumiała naprawdę sporo polskiego(chociaż miała problemy z odmienianiem czasowników, ale mimo wszystko)

Ana opowiedziała o pewnej ciekawej polskiej cesze, która była dla niej niemałym zaskoczeniem. Mianowicie, poszła do klubu w Polsce na jakąś imprezę i było bardzo dużo ludzi. Nagle ludzie którzy chcieli gdzieś przejść zaczęli torować sobie drogę rozpychając się łokciami. To było dla niej niezrozumiałe. "Dlaczego oni to robią? To kara za to, że jesteśmy z Erasmusa?" Po jakimś czasie zrozumiała i sama zaczęła tak robić:D

Najedzeni udaliśmy się w kierunku metra... i właśnie uciekł nam pociąg. Do kolejnego 13 minut.. trzeba to wykorzystać!








No a teraz ciekawostki:

- Kilkukrotnie widziałam tu ludzi, którzy mieli zawieszony na szyi różaniec. Zaintrygowało mnie to. Kiedy na International Food Party pojawił się Holender z owym różańcem na szyi, zapytałam go o to. Czy on jest tak religijny, aby nosić różaniec? Okazało się, że nie, że to jest tylko dla zabawy, że to jest "cool" i wszystko wskazuje na to, że to jest sposób na wyrywanie lasek. Jeszcze tego nie było! Na różaniec???

- Zrobiłam moim chłopakom placki ziemniaczane. Jak wiadomo w różnych częściach Polski różnie się to jada, ale w mojej rodzinie je się akurat na słodko więc chłopcy musieli obowiązkowo spróbować tego z cukrem i mlekiem. Zaskoczenie: jak to można słodzić ziemniaki????

- na popcorn się mówi las palomitas(gołąbki)

- gdy rozmawiam z jakimś Hiszpanem, który był w Polsce, to się dowiaduję, że był Krakowie, Auschwitzu, Warszawie, czasem Zakopane się pojawia i że Polska jest muy bonita(bardzo piękna) i muy barata(bardzo tania, jak słyszę to stwierdzenie to w środku we mnie zaczynają dziki biegać, bo ja jako student nawet w Polsce muszę oszczędzać, a dla nich jest muy barata, chociaż tak jakby realnie na to spojrzeć to jak mówimy o Białorusi czy Ukrainie to też na dzień dobry stwierdzamy, że jest tania)

- tutaj ludzie notorycznie przechodzą na czerwonym świetle

- jutro znowu mam wolne na uczelni, bo we wtorek jest Dzień Hiszpański(święto narodowe, z okazji rocznicy odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba - tak nawiasem mówiąc to nie każdy Hiszpan o tym wie, a ja wielbicielka przewodnika po Madrycie bywam nieraz lepiej zorientowana niż niejeden Hiszpan) i wykładowcy pytali czy przyjdziemy na zajęcia w poniedziałek, odpowiedź ze strony studentów brzmiała nie.

- chciałabym się podzielić z Wami świetnym tekstem na który natrafiłam szukając czegoś w necie. Tekst nie jest związany z Hiszpanią, jednakże mimo to zapraszam pod link

- jak nie zagracić kuchni, bądź łazienki? to proste: wystawić pralkę na balkon! Podobno to dość normalne w Hiszpanii. 

  
- w Hiszpanii nie zdejmuje się butów wchodząc do mieszkania

3 komentarze:

  1. Promieniejesz Olu, promieniejesz!

    Hehehehe, a Ty Olu dostałaś już jakąś karę jako Erasmuska? :D Ahh... te łokcie.

    Nie wiem Olu czy wiesz... ale na koncertach zespołów typu Happysad tańczy się specjalny taniec, który zwie się 'Pogo' - tam to jest dopiero przepychanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecane wideo. :)

    http://www.youtube.com/watch?v=1CDzfVBIxLY

    Pralka na balkonie to niebezpieczna rzecz. Może spaść. :)


    SN

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Google znowu zepsuło Blogspota i teraz trzeba nawet wyłączyć tutaj Adblocka, aby komentarze działały. :\

    Co za wredna korporacja...


    SN

    OdpowiedzUsuń