wtorek, 8 lutego 2011

Aranda de Duero y Burgos cz. 3

Burgos – miasto w północnej Hiszpanii, położone na skraju Mesety Iberyjskiej nad rzeką Arlanzón, w regionie Kastylia i León, ośrodek administracyjny prowincji Burgos. Z liczbą 178 966 mieszkańców jest 37. miastem Hiszpanii i drugim (po Valladolid) miastem regionu Kastylia i León pod względem ludności.
Burgos jest znaczącym ośrodkiem przemysłowym, liczącym się ośrodkiem turystycznym, na którego rozwój wpłynęła biegnąca przez miasto Droga św. Jakuba, a także niewielkim, lecz rozwijającym się ośrodkiem uniwersyteckim. Na terenie miasta znajduje się również ważny węzeł kolejowy (Burgos usytuowane jest na trasie łączącej Francję z Hiszpanią i Portugalią) i drogowy.

W Burgos znajduje się również jedna z najpiękniejszych  gotyckich katedr.






Na terenie katedry znajduje się muzeum, w którym była wystawa czasowa, która mi się bardzo spodobała:




Jeśli chodzi natomiast o same Burgos to zaczęłam je poznawać nocną porą, gdyż wybraliśmy się z Danielem i  jego przyjacielem Naumem na imprezę(oczywiście w Hiszpanii się chodzi późno na imprezy i wyszliśmy z mieszkania jakoś po 1). W międzyczasie dołączył znajomy Nauma, tak więc byłam jedyną dziewczyną w tym gronie. I muszę powiedzieć, że było to naprawdę bardzo przyjemne, gdyż chłopcy się bardzo mną opiekowali, czy aby zmęczona nie jestem czy coś, że jak tylko jest coś nie tak to żeby mówić itd.


To trochę zdjęć samego Burgos:



Pora obiadu, wszyscy uczestniczą w aperitifie

Mój książę czekał i czekał, aż się w kamień zamienił

Plaza Mayor - panna Ola na koniec pobytu wpadła na to, że tę nazwę nosi plac na którym stoi ratusz






No to trochę nowinek o których się dowiedziałam podczas pobytu:

- trochę kulinarnego słownictwa:

clara a punto de nieve - piana z białek ubita na sztywno( nieve - śnieg, nazwa się wzięła z tego że podobno przypomina śnieg)

poner al banio Maria - kąpiel wodna, gotowanie na parze

troceas en Juliana - kawałki bardzo cienkie

- przez przypadek dowiedziałam się o tym, że jeszcze 50 lat temu nie można było nazwać dziecka imieniem, które było nie katolickie. Tzn. jeżeli ktoś chciał nadać imię Olga, to obowiązkowo musiał nadać Maria de Olga.

- jeszcze w latach 60-tych w Hiszpanii występował wyraźny rozdział szkolnictwa - tzn. były szkoły dla dziewcząt i dla chłopców

- w czasach dyktatury Franco, kobieta nie mogła robić zakupu sprzętu AGD - za wszystko był odpowiedzialny mężczyzna

- w Hiszpanii istnieje program dla rodzin, które nie są w stanie zapewnić dzieciom warunków czy miłości. Wtedy dzieci tymczasowo przebywają w innej rodzinie, do czasu, aż sytuacja w rodzinie się ustabilizuje, bądź gdy to nie następuje, aż się znajdzie rodzina zastępcza.W takim programie bierze udział rodzina Daniela, opiekując się małym Dionisio. Dionisio to naprawdę kochany maluch. Podarował mi nawet naklejkę z Bobem Esponją - kreskówką na punkcie której szaleją wszystkie dzieciaki. Nie muszę chyba mówić, że Dionisio początkowo myślał, że jestem dziewczyną Daniela?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz